Jak najwięcej dobrych dni, a w te gorsze siły psychicznej i fizycznej, żeby się podnieść i iść do przodu. Życzę też masy pomysłów i energii, przygód, tych pozytywnych i fajnych, do siego roku! Trzymajcie się!
Cóż to był za dzień. Rozchorowałam się masakrycznie, ale musiałam iść na zakupy i do biblioteki. Przynajmniej miałam jakiś ruch. Jednak marzyłam o łóżku i najwyżej książce. Dzień zleciał mi tak szybko, że nawet nie wiem kiedy zrobiła się 19.
Jakie macie plany na sylwestra? Ja ostatecznie ale u siebie w domu, nie miałam czym już pojechć do rodzinnego, ogarnęłam się dopiero stojąc na przystanku z 20 minut, że busy jeździły do 15:45. Śmiać mi się chciało, ale spacerek miałam długi więc jest dobrze. Pojadę jutro, zostanę na noc, a nastęnego dnia się zważe i zobaczę co mi tam wyjdzie. Zanim się rozchorowałam to trenowałam regularnie, więc mam nadzieje, że jest mniej.
Jest też coś co mnie zasmuciło, chociaż wiem, że ta osoba nie miała nic złego na myśli. Uwielbiam jeździć na rolkach. Przez wisone, lato, jesień jeździłam jak tylko mogłam, czasami po kilka godzin, ale w związku z tym mocno rozbudowały mi się mięśnie pośładków i ud, chociaż i tak już to spada. Ta osoba powiedziała "myślałem, że jesteś chuda, ale nie", gadaliśmy o właśnie mięśniach i to tyczyło się ud bardziej. Rozmowa była bardziej prześmiewcza niż poważna, żartowaliśmy itp, a tu nagle wyleciał z takim tekstem, według niego to był komplement, według mnie to zdanie nie stało nawet koło komplementu. Nie lubię ogólnie jak ktoś mówi o mojej figurze, a już w ogóle jeśli mówi to facet, ale dostałam kopa w tyłek. Odtrzepałam już kolana i wstałam, idę dalej.
Dzisiaj ogólnie miałam dobry humor, przeszłam się przy okazji po mieście, brakowało mi tego masakrycznie, napisze więcej jutro, bo obecnie to padam na twarz. Nie wiem czy wytrzymam do północy, ale jutro wstanę przynajmniej wcześniej, zrobię obiad, wezmę go ze sobą do domu, pojade i chyba zostane na noc. Nie będę siedziała cały czas tam więc z dietą będzię okay.
A jak już tak w temacie diety jesteśmy to poszło dzisiaj dobrze, nawet bardzo dobrze. Jak byłam na zakupach zobaczyłam moje ulubione chipsy o smaku pikantnej papryki! Jeny 5 razy obok nich przechodziłam, ale jedynie się uśmiechnęłam na sam koniec i zamiast nich mam nowego, małego, świątecznego misia! Mam obsesje na punkcie miśków więc szłam z nim w koszyku taka zadowolona jakbym conajmniej Mont Everest zdobyła hahaha A tymczasem uciekam do Was na blogi :)
PS. Dziękuje za wsparcie dziewczyny, fajnie wiedzieć, że jesteście :)
Bilans:
- Płatki 352 kcal
- Pomarańcza 115 kcal
- Ryż z jogurtem 304 kcal
- Warzywa i jajko 152 kcal
*Razem: 923 kcal
Szczęśliwego Nowego Roku!
Zrobiłaś dobry bilans. On już wkrótce zobaczy jak schudłas
OdpowiedzUsuńOj zobaczy, ale to nie jest mój cel więc mniejsza o Niego. To tylko kolega, ale dodał mi skrzydeł :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŁadny bilans i dzięki za odwiedziny! Będę wpadać tutaj jak najczęściej.
OdpowiedzUsuńBędę do Ciebie też często wpadać. Czekam na kolejny wpis ;D Milego wieczoru
UsuńBilansik elegancki ! :D Też tak często mam, że krążę jak rekin w sklepie dookoła moich ulubionych produktów :P Powodzenia :D
OdpowiedzUsuńHahahaha oj w punkt, jak rekin :'D Dzięki!
OdpowiedzUsuń