wtorek, 8 stycznia 2019

#10 Waga i nowa dieta z tej okazji i słów kilka o sobie samej.

Dzisiaj tylko i wyłączenie o diecie, kaloriach, kilka słów o mnie i spadku wagi będę pisać więc będzie, krótko, zwięźle i na temat :)

Waga pokazała 45kg już dzisiaj z czego się niezmiernie ciesze, ale i zwalniam tempo. Teoretycznie taki właśnie miałam plan. Uwielbiam tą wage i tutaj się czuje dobrze już teraz. Ważyć się miałam jutro, ale z racji wypicia pokrzywy to jestem "na czysto", bo jestem przed okresem i odbija się to na mnie masakrycznie. Zejeście z 50kg do 45 kg w sumie 3 tygodnie, bo pierwszy tydzień (nie miałam jeszcze bloga), jedynie odrzuciłam chipsy i słodycze, a tak to jadłam normlanie, waga troszkę się jedynie zmniejszyła. W drugim dodałam trochę ćwiczeń i waga spadła o kg. W trzecim jednak spadła znacznie, do 46 i tutaj też już założyłam bloga, bo miałam też więcej czasu wolnego. Teraz jest 4 tydzień. 

Ze względu na studniówkę przechodzę na diete 1300 kcal, nie więcej, bo zwyczajnie nie chcę się tak bardzo rzucać w oczy, a i będę też wolniej chudła i trochę zdrowiej, nie oszukujmy się. Jakoś w połowie lutego powinnam zejść z powroem do 1000 kcal, postanowiłam wydłużyć ten czas osiągnięcia celu, bo nie chce później efektu jojo. 
Z racji tego, zważe się za dwa tygodnie, żeby mój organizm się przyzwyczaił i skończył mi się okres.

A coś o mnie? Nie uważam się za grubą. Jestem dosyć szczupła, ale to podoba się facetom, ale mi się to nie podoba, że im się podoba, hahaha mam nadzieje, że rozumiecie, po prostu nie chce się podobać facetom, chciałam przytyć, ale wtedy to ja bym się źle czuła, więc postanowiłam schudnąć znowu, tyle tylko teraz pytanie do ilu.. Nie chce trafić do szpitala, a nawet jeśli to chyba odrazu bym umarła, bo nie mam nikogo kto by zainterweniował gdybym przesadziła, już raz tak było. 
Schudłam do 39kg, tyle tylko, że ostatnie 4 kg były na samej głodówce, ewentualnie jadłam jabłka dwa razy dziennie, zemdlałam w kuchni, później ryczałam kilka dni, nikogo to nie obchodziło, a ja miałam dość siebie, wszystkiego, wszystkich. Płakałam, bo nie mogłam jeść, płakałam, bo chciałam żyć, ale nikt mi nie pomógł i tak. Zostałam sama, musiałam przytyć. Byłam wtedy niepełnoletnia, wisiał nademną dom dziecka więc nie poszłam po pomoc, Teraz już jestem pełnoletnia, nie chcę zejść z tego świata i tak o to nigdy więcej nie będę się głodzić. Wierzę w to, że dzięki temu bilansowi uda mi się dojść do wagi przynajmniej 37 kg i żyć szczęśliwie. Tego właśnie chce, jednak nie potrafię ostatnio znieść myśli, że posune się za daleko, że moje plany na ten rok zostaną zachwiane przez niską wage, chociaż dla mnie nigdy nie będzie za niska.

Lece się ogarnąć i poćwiczyć. Nie wiem co dokładnie, ale dzisiaj bez bilansu i coś poćwiczę, ale nie wiem jeszcze co. Miłego dnia albo wieczoru Wam życzę :)

[EDIT]
Trening:
- trening interwałowy 15 minut + rozgrzewka i rozciąganie ok 15 minut 

4 komentarze:

  1. Kochanie, przepraszam, że pytam, ale dlaczego chcesz nie podobać się facetom? Przepraszam za te dywagacje, ale zabrzmiało to, jakby ktoś zrobił Ci kiedyś coś złego... Marzy mi się Twoja waga, tak dawno jej nie widziałam. Trzymam kciuki, żeby Twój plan wypalił i, żeby groźba szpitala nie zawisła nad Tobą.
    Trzymaj się i powodzenia ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko proszę, nie współczuj mi, bo to ostatnie czego mi Trzeba, w gruncie rzeczy radzę sobie z tym, tylko czasami gdzieś się pogubie, ale to normalne. Kiedyś ktoś chciał mnie skrzywdzić, ale nie doszło do niczego więcej, uciekałam, mimo tego udało mi się podnieść, ale ostatnio coś się zadziała i wszystko się obudziło, ale daje radę :)
      Też się trzymaj ❤❤❤

      Usuń
  2. W tak krótkim czasie osiągnęłaś tak wiele. Podziwiam :) I powodzenia w dalszej walce :*

    OdpowiedzUsuń